Dwie gminy, dwie drogi, ale w każdej ten sam problem – makabryczny stan nawierzchni nie pozwoli by do domów dojechała karetka. Samorządowcy zapowiadają, że dbają. Jedni sypiąc kruszywo, inni dobrymi radami
CZEKAMY NA WASZE ZDJĘCIA:
REDAKCJA@DZIENNIKWSCHODNI.PL
Blisko urzędu gminy w Zakrzówku (pow. kraśnicki) znajduje się droga prowadząca do trzech posesji - Nowy Zakrzówek 1, 2 i 3. W przeciwieństwie do innych gminnych dróg jest o tej porze roku zupełnie nieprzejezdna.
– W czwartek moja 83-letnia mama bardzo źle się poczuła. Pogotowia nie można było wezwać, bo karetka nie dojechałaby – denerwuje się pani Teresa. – Mojemu bratu udało się przebić terenowym autem i zawieść mamę do lekarza. Zlecono jej zastrzyki. Pierwszy zrobiono w ośrodku zdrowia. Kolejne robi jej brat, który nie ma żadnego wykształcenia medycznego. Robi jej zastrzyki sam, bo droga jest już kompletnie nieprzejezdna. Jeśli stan mamy się pogorszy i potrzebna będzie karetka to dojdzie do tragedii.
Niespełna kilometrowy błotnisty odcinek drogi co roku jest naprawiany. Gmina nawozi kruszywo, które jest potem ubijane.
– Taka sytuacja trwa od dziesiątków lat – denerwuje się nasza Czytelniczka. – To droga ze spadkiem w kierunku Bystrzycy. Po opadach czy roztopach spływa woda z okolicznych pól spływa tędy do rzeki. Droga zmienia się w porywistą rzekę, która zabiera ze sobą tłuczeń.
– Znam sprawę. Działamy tam cały czas – zapewnia Grzegorz Lemiecha, wójt gminy Zakrzówek. – Co roku uzupełniamy drogę kruszywem. Teraz ze względu na warunki atmosferyczne nie może tam wjechać jednak ciężki sprzęt. Po świętach, kiedy pogoda się ustabilizuje prace zostaną wykonane.
Na inną nawierzchnią niż kruszywo raczej nie ma tu szans. Tak mieli zdecydować gminni radni.
– 15 radnych uchwalając budżet jednogłośnie stwierdziło, że należy zabezpieczyć środki tylko na bieżące utrzymanie drogi – przyznaje wójt. – Duże inwestycje prowadzone będą przy drogach powiatowych i gminnych. Przy tamtej drodze są tylko pojedyncze domy.
Różaniec Pierwszy: Dobre rady burmistrza
Niemal identyczny problem z bagnistą drogą mają mieszkańcy miejscowości Różaniec Pierwszy (gm. Tarnogród) - na zdjęciach powyżej.
– Od ponad dwudziestu lat bezskutecznie zabiegamy o dojazd do czterech domów. Zdaniem gminy dojazd jest zapewniony, ale chyba jakąś amfibią czy czołgiem – denerwuje się pan Zygmunt. – Mam już dość ciągłego chodzenia od Annasza do Kajfasza. Jestem chory na cukrzycę i boję się o swoje zdrowie.
Wielokrotnie do domów leżących przy bagnistej drodze nie mogli dojechać kurierzy i listonosze. W listopadzie ubiegłego roku, w błocie utknęła karetka. Wyciąganie samochodów ciągnikiem jest tu na porządku dziennym.
– Ludzie nie są ważni, muszą tylko płacić podatki i inne opłaty. Płacić mamy np. za wywóz śmieci, ale przez dwa miesiące odpady nie były odbierane, bo nie można było dojechać – denerwuje się jeden z mieszkańców.
O to, czy i kiedy sytuacja zostanie naprawiona spytaliśmy burmistrza Tarnogrodu. Na odpowiedź czekamy. Nieoficjalnie wiemy, że urząd gminy „działa”. Jak? Apeluje na razie do mieszkańców żeby nie niszczyli dróg… jeżdżąc po nich traktorami i samochodami terenowymi.
– To co, latać mamy? Czy siedzieć pół roku w domu? – pytają mieszkańcy.